Obudziła się skołowana i obolała... Na całym ciele miała ślady ugryzień lecz nie bardzo wiadomo skąd. Nagle uprzytomniła sobie że to był on, wielki, z czerwonymi ślipiami, napadł ją kiedy wracała na skróty przez park... ugryzł. Teraz była jedną z nich, była bestią, moralności zero w ustach krew... Teraz myślała tylko o jednym, że jest głodna, że musi zaspokoić swój głód i nagle ujrzała............